PIERWSZE DWA TYGODNIE W USA

Dzisiaj mijają równo dwa tygodnie odkąd jestem w USA. Ten wpis będzie podzielony na kategorie, bo ciężko mi opisać wszystko w kolejności chronologicznej.

Zacznę od pierwszego dnia

Obudziłam się około 10, ubrałam i nie zastanawiając się zbyt wiele wyszłam z pokoju i poszłam prosto do kuchni. Tam spotkałam Megan-moją host mamę, przywitała mnie bardzo miło i zaoferowała śniadanie-pancakes z syropem klonowym. Trochę porozmawiałyśmy, niedługo potem przyszły moje host siostry i David-host tata. Oprowadzili mnie po ich wielkim i pięknym domu. Wręczyłam im prezenty, które przywiozłam z Polski. Później wraz z Megan i dziewczynkami udałyśmy się na objazd miasteczka, nie jest za duże, ale robi fajne pierwsze wrażenie. Poszłyśmy na farmer’s market-ludzie sprzedają tam swoje wyroby/plony na świeżym powietrzu. Poznałam tam sporo znajomych mojej host rodzinki, wszyscy bardzo mili. Później poszłyśmy do sklepu, który miał być bardzo mały, a w rzeczywistości wyglądał jak normalny, duży polski supermarket. Następnie dziewczyny zabrały mnie do jednej z trzech kawiarni i postawiły mi pyszną kawę. Pierwszy dzień polegał głównie na oprowadzaniu, przedstawianiu i poznawaniu-było bardzo fajnie i miło. Wieczorem wszyscy razem usiedliśmy w salonie i oglądaliśmy film.

Kolejny temat to host rodzina po 2 tygodniach

Moja host rodzinka jest wspaniała. Mieszka mi się tu naprawdę dobrze. W domu jest luźna atmosfera, dobrze rozmawia mi się ze wszystkimi. Megan od początku mówiła mi, że jeśli mam na coś ochotę do jedzenia/picia zawszę mogę sobie sama wziąć, więc czuję się naprawdę swobodnie. Nigdy nie mam problemu, żeby się o coś zapytać albo coś powiedzieć. Żarty i sarkazm są na porządku dziennym, więc śmiechu nam nie brakuje. Cały czas starają się abym się nie nudziła, więc jest wiele atrakcji i mamy już zaplanowanych kilka wycieczek. Pokazują mi typowe amerykańskie rzeczy do jedzenia lub te z ich farmy, takie jak mleko kozie, pulled pork, chili i różne słodycze-reeses, sour patch kids and doritos. Razem z Megan, Kelby i Corą zaczęłyśmy oglądać Grey’s Anathomy-ma 17 sezonów, więc myślę, że przez długi czas nie będziemy miały problemu z wyborem filmu. Codziennie wieczorem po moim treningu siatkówki siadamy w bardzo wygodnych, rozkładanych fotelach i oglądamy odcinek albo dwa.

Teraz czas na mój sport, czyli siatkówkę

Trzy dni po przyjeździe do stanów poszłam na pierwszy trening siatkówki. Trwał 3 godziny, ale było bardzo fajnie. Dziewczyny ze szkoły mega miłe, zadawały dużo pytań, zainteresowane nową osobą. Trening dosyć intensywny, ale trzeba było się postarać, bo za dwa dni trenerki miały wybierać osoby do drużyn Varsity-ta bardziej zaawansowana, jeździ na turnieje i więcej meczy i JV-mniej zaawansowana. Kolejnego dnia miałyśmy mnóstwo małych meczy między sobą, które miały po części decydować, w której drużynie będziemy. Kolejnego dnia, czyli 25 sierpnia-moje urodziny, trenerki podzieliły nas na drużyny. Jestem w Varsity! Dostaliśmy torby sportowe, koszulki drużynowe i mogłyśmy sobie wybrać numerki. W sobotę już grałyśmy pierwszy turniej, było bardzo fajnie wydaje mi się, że skończyłyśmy na 3 miejscu, więc nie tak źle, bo było sporo drużyn. W środę mieliśmy kolejny mecz, wygrałyśmy! Dziewczyny mają tradycję, raz w tygodniu obiady drużynowe, byłyśmy już na jednym w pizzerii, ale następne mają być w domach osób z drużyny. Po tygodniu treningi z 3 godzin skróciły się do 2. Poznałam lepiej dziewczyny z drużyny i spotkałam się z kilkoma przed i po treningu. Sporo z nich ma swoje własne auta, więc mogły po mnie przyjechać, odwieźć i zabrać w różne miejsca. Dwie dziewczyny wzięły mnie i dwie inny exchange studentki-Kaję z Polski i Ellę z Niemiec (też grają w siatkę) na wycieczkę do innego, większego miasteczka-Longview. Pokazały nam różne wielkie amerykańskie sklepy takie jak Target i WinCo. Byłyśmy też na kawie w Dutch Bros i jedzeniu w Panda Express. Zadawały mnóstwo pytań o Polskę np. czy mamy policję na koniach albo czy u nas też wszędzie wiszą flagi. Z Megan i Davidem ustaliliśmy, że jeśli będę cały czas w kontakcie z nimi (miała telefon przy sobie) i nie będzie jakiś większych przeciwskazań mogę się spokojnie spotykać ze znajomymi i mogą mnie zabierać na wycieczki autem. Mówili też, że jak tylko chcę mogę zaprosić kogoś-kochani są!

Moje urodziny

Moje urodziny w Stanach były bardzo miłe. Rano Megan przyszła z doughnutami i wielkim balonem z helem w kształcie kota z rogiem-unicat. Później dzień miął dosyć spokojnie i o 17 poszłam na trening. Gdy wróciłam do domu czekało na mnie sushi. Później dostałam prezenty; buty, które wszyscy tu noszą; butelkę na wodę-też wszyscy je mają, przyda się na trening; trochę kosmetyków wyrobu Megan i od dziadków dziewczynek bon do kawiarni w naszym miasteczku. Było mi bardzo miło, bo kompletnie się tego nie spodziewałam.

Szczeniaczek

Trzy dni po moim przyjeździe miał do nas dołączyć nowy członek rodziny. Szczeniak rasy Jack Russel terier. Cora nazwała go Oscar. Jest słodki kiedy śpi ;) Całe szczęście, że większość dnia spędza na drzemce. Gdy się budzi jest bardzo ruchliwy i często gryzie w kostki, oby z tego wyrósł. Ostatnio nawet rozdarł Megan spodnie. Cora zaczęła uczyć go komend na razie załapał siad i aport.  

Wycieczka do Portland

W niedzielę miałyśmy z dziewczynami girls day i udałyśmy się do Portland-największego miasta w Oregonie. Poszłyśmy do salonu fryzjerskiego i na pedicure. W międzyczasie kawka i lunch. Później poszłyśmy na zakupy sportowe, bo potrzebowałam kilka rzeczy na siatkówkę. W drodze powrotnej zatrzymałyśmy się w Dairy Queen i zjadłyśmy Blizzard, czyli ich firmowe lody-pycha!

Camping z końmi

Od kilku dni pakowaliśmy i szykowaliśmy się na camping z końmi. Właśnie teraz jesteśmy w drodze na niego. Jedziemy wielkim truckiem z kamperem i przyczepą z czterema końmi w środku. Zapowiada się naprawdę fajnie, codzienne wycieczki konne i spanie w wielkim namiocie. Wszyscy się nie zmieścimy w kamperze, dlatego ja z dziewczynkami będziemy spały w namiocie.

Podsumowując, jak na razie jestem naprawdę zadowolona z mojej decyzji o wymianie, oczywiście trochę tęsknie za moimi bliskimi, ale codzienne telefony z rodzicami i bratem pomagają. Jak na razie zapowiada się wspaniały rok.


Z Megan, Corą i Kelby


W salonie fryzjerskim


Lunch-tacos


Blizzard


Stroje


Przed meczem


Z dziewczynami w Longview


Truck z przyczepą z końmi


Truck z kamperem


Dziewczynki przed załadowaną przyczepą dla koni


Z Amosem








Komentarze

Popularne posty